piątek, 11 grudnia 2015

Piątek, 11.12.2015
W antykwariacie dziś kolejny dzień podwyższonego pogotowia prezentowego. Sprzedają się książki długo zalegające na półkach, teraz wreszcie znajdują swoich czytelników. A może okażą się nietrafionymi prezentami? Cała nadzieja w tym, że wtedy trafią do innych antykwariatów, gdzie znajdą je nowi czytelnicy. I tak w kółko. Kiedyś bardzo mnie dziwiło jak mój ojciec coraz więcej książek ze swojej matematyczno-szachowo-esperanckiej biblioteki przekazywał do sprzedaży w antykwariacie. Miał tam książki kupowane jeszcze w czasie studiów, w każdej sumiennie umieszczał datę i miejsce zakupu oraz swój podpis (po tym mogę dziś wiedzieć gdzie i kiedy kupił dany tytuł).
Jakim zaskoczeniem było dla mnie kilka tygodni temu odnalezienie jednej z zapamiętanych z dzieciństwa książek z jego biblioteki w świeżo kupionej dostawie w antykwariacie! Przeglądam właśnie zakupione książki i patrzę: tytuł Zabawki, płócienna beżowa okładka. Zaglądam do środka, a na wyklejce: "By 1957 2 MM" i już powoli wiem, rozjaśnia mi się w głowie, przewracam strony w poszukiwaniu tablic z kolorowymi zdjęciami zabawek i rozpoznaję: lalki, misie i lisią rodzinkę, tyle razy oglądane przeze mnie w dzieciństwie w mieszkaniu ojca Przy Kaszowniku. Dociera do mnie, że to nie tylko ten sam tytuł, ale ten sam egzemplarz! Przed chwilą kupiłam tę książkę wraz z kilkudziesięcioma innymi od nieznanej kobiety i to jest książka z księgozbioru mojego ojca, którą wiele razy dawał mi do oglądania w czasie moich wizyt u niego. Niemożliwe. A jednak prawdziwe, tak jak mnóstwo innych historii antykwariatowych.




1 komentarz:

  1. niesamowita historia, ciekawa jestem, czym jeszcze nas zaskoczysz - lisia rodzinka :) jakie to miłe :)

    OdpowiedzUsuń