wtorek, 27 grudnia 2016

Praca

Środa, 28.12.2016

Odpoczynek



Po Świętach w antykwariacie wciąż jest mnóstwo pracy. Zamówień internetowych jest bardzo dużo, to dobrze, bo faktur do opłacenia też jest wciąż dużo. Zadań do wykonania (inwentaryzacja, posprzątanie, układnie, realizacja pomysłów) też jest mnóstwo. Tylko liczba pracowników, a właściwie wolontariuszy jest niezmienna i w żaden sposób nie pasująca do ogromu pracy. Stąd problem z odpoczynkiem. Nawet mając świadomość konieczności odpoczywania, np. po to aby efektywniej pracować, regenerować organizm, trudno jest samodzielnemu przedsiębiorcy zmusić się do odpoczynku. Odpoczynek często oznacza brak pieniędzy. O odpoczynek samodzielnego przedsiębiorcy nie dba kodeks pracy, regulamin zakładu pracy, samemu ustala się swój czas pracy, co prowadzi czasem do przesady. Trudno zdecydować się na urlop gdy roboty huk.





 Trzeba




Staram się przekonać siebie samą, że muszę odpocząć. Argumentuję tym, że wielokrotnie już wpadłam na rozwiązanie jakiegoś problemu oddalając się od niego. Kiedy wciąż skupiamy się na problemie i myślimy o tym jak go rozwiązać, frustrujemy się, że nam się to nie udaje. Kiedy opuścimy na chwilę mentalnie problemowy obszar, skupimy na czymś innym (u mnie sprzątanie-idealnie pomaga), rozwiązanie problemu potrafi przyjść niespodziewanie, z nieoczekiwanej strony. Więc, trzeba oderwać się od poszukiwań zaginionych książek, od rozmyślań skąd wziąć kasę na nowy regał, nową lampę, przebudowę, od stresu czy wystarczy na faktury, czy uda się opanować chaos i uporządkować to wszystko. A może jednak trzeba wciąż od nowa skupiać się na bieżących problemach? Nie wiem.






Pozytywnie




Książki cały czas dają mi radość. Cieszę się, że pracuję sprzedając ludziom książki. Nie wyobrażam sobie pracy przy sprzedawaniu czegoś niepotrzebnego: papierosów, alkoholu, kolejnych nowszych modeli różnych sprzętów, niepotrzebnych suplementów diety, kompletów kosmicznie drogich cudownych garnków czy pościeli uzdrawiającej. Miło mieć taką świadomość, że nawet jeśli zakup danego tytułu okaże się nietrafiony, to książka która trafi do czyjegoś domu będzie działać pozytywnie. W pracy księgarza jest wiele pozytywnej energii, którą można zawsze sobie pomóc gdy dopada zniechęcenie. Nie jest to na pewno taki ogrom satysfakcji co u piekarza czy lekarza, ale z drugiej strony mamy dużo milszą pracę niż sprzedawcy np. nowych umów telefonicznych. U mnie wciąż fakt robienia tego co lubię i poczucia, że to jest dobre wygrywa z żądzą pieniądza. Ale często słyszę głosy innych lub mój własny pytające: czy to ma sens?



Sens



Tylko wtedy praca księgarza ma sens, kiedy pozwala mu na spokojne prowadzenie firmy bez stresu o niezapłacone faktury. Satysfakcja ze sprzedawania ludziom książek (wiedzy, informacji, wrażeń, dobra w czystej postaci) nie może być jedyną motywacją. W firmie tylko wtedy jest dobrze, gdy jest płynność finansowa i możliwość choćby nieznacznego rozwoju. Dlatego staram się i będę starać dalej połączyć sprzedawanie książek z regularnym opłacaniem faktur. I wierzę, że pewno dnia, gdy będę mądrze pracować, to moja praca pozwoli mi nie tylko opłacić w terminie wszystkie faktury, ale też zarobić coś dla siebie oraz dla pracowników. A w kraju naszym będzie się żyło spokojnie i dostatnio.

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Przedświąteczna gorączka

Wtorek, 20.12.2016




Praca i płaca


Na spotkaniu z księgarzem berlińskim w Warszawie usłyszałam trafną uwagę, która działa również na polskim rynku książki, a na pewno w naszym antykwariacie: pracy w księgarni jest tak dużo, że potrzeba kilku pracowników, ale przychody z księgarni pozwalają na utrzymanie tylko jednej osoby. Właściwie cieszę się, że usłyszałam to zdanie, bo potwierdza moje obserwacje. Z drugiej strony to jednak smutne. Jako receptę pan księgarz podał dywersyfikację, czyli dla każdego z pracowników jego księgarni praca w niej nie jest jedynym źródłem utrzymania. Każdy robi coś jeszcze: pisze artykuły do prasy, tłumaczy teksty, często książki. Pracy w naszym antykwariacie (a i pewnie w innych księgarniach) jest tak dużo, że i dla 10 osób by wystarczyło, tylko, że przychodów nie wystarczyłoby na opłacenie tej pracy.






Jakość pracy



Funkcjonowanie antykwariatu szwankuje:
- odwieczny problem z miejscem na książki
- gubienie się książek
- dużo różnych spraw do załatwienia
Staram się jak mogę pracować jak najlepiej, ale nie ma możliwości, żeby jedna osoba wykonała wszystkie czynności, które powinny być wykonane. Dlatego nie wszystko jest idealnie w antykwariacie, a raczej nic nie jest idealnie. Zatrudnienie pracownika w dzisiejszych realiach płacowo-składkowych w naszym pięknym kraju niestety nie jest możliwe. Czytałam poradniki biznesowe, w których jedną z bardzo podkreślanych zasad biznesu jest: płać zawsze najpierw sobie, potem pracownikom. W naszym antykwariacie jednak tak się nie dało. Gdy byli pracownicy, to oni z definicji musieli dostać wynagrodzenie, a antykwariuszka niekoniecznie. To chyba nie tak powinno wyglądać.




Gorączka



Grudzień to jak wiadomo  miesiąc najintensywniejszej pracy w księgarniach. W naszym antykwariacie również. Jest dużo zamówień internetowych, co pięknie umożliwia opłacanie wszystkich faktur na bieżąco (szkoda, że tylko w jednym miesiącu w roku). Ogrom pracy jest satysfakcjonujący, pakując książki myślę: jak zareaguje obdarowana nią osoba, czy przeczyta książkę, czy odstawi na półkę lub szybko sprzeda nietrafiony prezent... Czy może książka z naszego antykwariatu komuś się spodoba, zachęci do czytania, odkryje nowe światy przed kimś... Wierzę w to. Właśnie z powodu grudnia na blogu pojawia się mniej wpisów. W pozostałych miesiącach i tak nie starcza na nic czasu, ale w grudniu bardziej. Dodatkowo oprócz bycia antykwariuszką ogarniającą akcję Święta w antykwariacie, jestem też gospodynią domową ogarniającą akcję Święta w domu, jest jeszcze trzecia akcja Święta - w domu mojej mamy. Żadne z tych Świąt nie będą przygotowane perfekcyjnie, jak z reklam, ale to przecież nie jest wielki problem.





Wielkie problemy



Oprócz codziennych problemów antykwariatowo-domowych myślę o tym, że ludzie mają większe problemy i próbuję pomóc. Małe kwoty (tylko takie mogę) przekazuję na cele dobroczynne. Moje problemy są niczym w porównaniu z tragediami innych. Nie potrzebuję wielkich pieniędzy, chcę tylko utrzymać moją rodzinę i antykwariat. Moje dzieci mają co jeść, w co się ubrać i co czytać. Antykwariat jeszcze nie upadł. Nie potrzebuję luksusów z reklam, wolę skromne życie i umiar. Ciekawe, czy gdyby antykwariat przynosił miliony mówiłabym tak samo? No ale nie przynosi, a ja cieszę się tym co mam i dzielę się tym, czym mogę z innymi.