Poniedziałek 14 kwietnia 2025
Piątek w antykwariacie zaczęłam od biegania. Oczywiście biegam przed pracą, ale stan umysłu i energia, którą wtedy dostaję mają ogromny wpływ na moją pracę i nastawiają mnie optymistycznie już na cały dzień. Staram się przebiec około 3 km codziennie. W niektóre dni to się nie udaje z powodu całego dnia wypełnionego pracą lub dojazdami do pracy. Moja druga i trzecia praca są wyczerpujące na tyle, że siły i czasu na bieg już nie wystarcza. Ale w piątek pracowałam tylko w pracy nr 1, czyli w antykwariacie i poranny bieg ukończyłam.
W piątek, jak co dzień, nowe nabytki dodałyśmy do naszego katalogu dostępnego na www.antykwariat-torun.pl Nowo przyjęte do antykwariatu książki staramy się jak najszybciej opracowywać, skanować najważniejsze elementy z książek i udostępniać do sprzedaży przez nasz sklep stacjonarny (ul. Wysoka 16 w Toruniu) i internetowy (link). Na naszej stronie w zakładce "Nowości" można oglądać wszystkie ostatnio dodane tytuły. Dodawanie kilku-kilkunastu książek do naszego sklepu internetowego jest naszym kolejnym codziennym nawykiem. To codzienne, żmudne robienie opisów i skanów do sklepu od 2011 roku pozwoliło nam osiągnąć efekt kuli śniegowej i rozwinięcie sklepu do dzisiejszego poziomu.


Kolejne czynności, już po otwarciu sklepu o godzinie 10:00, to włączenie komputera i kompletowanie zamówień wysyłkowych. Wchodzą też pierwsi klienci stacjonarnie i dzwoni telefon. Często wszystko na raz. Czynności związanych z prowadzeniem sklepu otwartego dla klientów stacjonarnie jest mnóstwo i wszystkie muszą być wykonane i wszystkie są ważne. Często w mojej głowie przełączają się priorytety: raz wydaje mi się że ważniejsze jest uprzątnięcie liści i śmieci ze schodów do dolnego antykwariatu. Innym razem oczywiste wydaje się, że najważniejsze jest wysłanie zamówień na czas. A i tak wszystkie te czynności idą w cień, gdy dzwoni telefon lub ktoś wchodzi do sklepu.


W piątek byłam w antykwariacie pełne 8 godzin, od 10:00 do 18:00 (minus czas, kiedy wychodzę nadać przesyłki i jest chwilowo nieczynne). Lubię takie całodniowe dyżury. Wtedy jestem w stanie zrobić coś ponad niezbędne minimum. Po nadaniu przesyłek spokojnie jem drugie śniadanie, potem rozkładam na półki nowe nabytki, porządkuję książki na półkach, skanuję, robię opisy i dodaję nowe książki do sklepu, planuję zakupy książkowe, wyposażenie antykwariatu i wydarzenia. Ten czas jest już pozbawiony napięcia, które towarzyszy nam do godziny 13-14-15, które są granicznymi godzinami nadań w trzech firmach przewozowych, z którymi mamy podpisane umowy. Po południu też wpadają zamówienia wysyłkowe, ale klient, który składa zamówienie po południu lub wieczorem nie spodziewa się przesyłki następnego dnia. Mamy więc wtedy komfort w kompletowaniu tych zamówień i na spokojnie przygotowujemy je, żeby nadać następnego dnia przed granicznymi godzinami.
Kolejny dzień w antykwariacie był całkiem udany. Sprzedaży stacjonarnej w dolnym antykwariacie nie było. Jedna osoba przyniosła książki do skupu, zapłaciłam za nie gotówką, więc w kasie ostatecznie był "minus". Na szczęście zamówienia w sklepie internetowym wyrównały brak sprzedaży stacjonarnej, więc równowaga jest zachowana i w miesiącu kwietniu opłacamy faktury w terminie. Dziękujemy za zakupy w naszym antykwariacie, to dzięki tym, którzy kupują książki w lokalnych księgarniach i antykwariatach one mogą istnieć.