czwartek, 30 lipca 2020

Antykwariat jest otwarty

 

Otwartość


Jesteśmy otwarci. Tymi słowami często zaczynam wpisy na nasze media społecznościowe. Po tygodniach pandemicznego zamknięcia jesteśmy teraz otwarci w pełnym wymiarze godzin, czyli od poniedziałku do piątku w godzinach 10-18 i w soboty 10-15. Trzeba to komunikować, bo w czasie lockdownu i potem nasze godziny otwarcia były często zmieniane. Czasem myślę, że te godziny stałe i tak nie wystarczą na wszystko co jest do zrobienia w antykwariacie. Zwłaszcza teraz po otwarciu nowego antykwariatu. 

1 lipca 2020 otworzyliśmy dla klientów nasze nowe pomieszczenie. Pisałam o nim tu i tu. Otwarcie było całkiem inne niż to planowane w pierwszych dniach marca. Plany były rozmaite, ale jak to z planami bywa... "Jeśli chcesz wywołać uśmiech Boga, powiedz mu o swoich planach". Z imprez na otwarcie nic więc nie wyszło. Otwarcie nastąpiło bez fanfar, w deszczowe popołudnie w środę 1 lipca. Popołudnie stąd, że było jeszcze mnóstwo prac porządkowych do zrobienia. Wkrótce po otworzeniu naszych drzwi najszerzej jak się da zabrałyśmy się do pracy z książkami.


Informacja



W dzisiejszym świecie informacja jest najważniejsza (tak mówią). Wysłaliśmy więc do miejskiego konserwatora zabytków wniosek o zgodę na umieszczenie szyldów informujących, że w tym miejscu jest antykwariat. Czekamy na odpowiedź. Zamówiliśmy potykacze, żeby informować o naszej obecności zanim pojawią się szyldy. Mamy też tablice na drzwiach, ale one nie są widoczne z zewnątrz, dopiero po zejściu do piwnicy.










Półkolonie



W nowym antykwariacie pracuję razem z dziećmi. Wychodząc do pracy zabieram ze sobą jedno ze starszych dzieci, czyli Hanię (prawie 7 lat) lub Adasia (10 lat). Drugie zostaje w domu z tatą i najmłodszym Ignasiem, który ma wtedy swoją drzemkę. Droga do miasta to kilkadziesiąt minut czasu na rozmowę i zabawę np. w zgadywanki. W tym roku wprowadziłam nową kategorię: Toruń. W zależności od drogi, którą danego dnia idziemy do antykwariatu, przechodzimy zawsze obok jakichś zabytków. Jeśli czas nas nie goni, zatrzymujemy się i czytamy informacje z tabliczek informujących skrótowo o danym miejscu. To daje okazję do przećwiczenia matmy (przeliczanie z wieków na lata i odwrotnie, ile to lat temu itd.). Jeśli czasu jest mało, to tylko skrótowo odpytuję z mijanych zabytków. Dzieciaki raz chętniej, raz zupełnie niechętnie grają w tę grę i w tym drugim wypadku marudzą: po co nam to? Wtedy odpowiadam, że na pewno w życiu zdarzy im się kogoś po Toruniu oprowadzać i wtedy warto znać podstawy. Okazja nadarzyła się szybciej niż myśleliśmy! Jeszcze w lipcu odwiedzili nas przyjaciółka Kasia z synkiem Kubą. W drodze do antykwariatu mogliśmy kilka zabytków pokazać Kubie, choć przecież i on i Kasia znają nasze miasto już bardzo dobrze. 


Do czasu przyjazdu dwójki pozostałych dzieci (zwykle około godziny 13) mogę w miarę normalnie pracować. Starsze dziecko, które danego dnia ze mną jest zajmuje się albo czytaniem albo pracami plastycznymi. W antykwariacie oprócz książek mamy też materiały plastyczne, papier, karton, nożyczki i klej z których dzieci same lub z moją pomocą wycinają np. lalki i stroje dla nich, zwierzęta i akcesoria dla nich. Jestem też obdarowywana nowymi sztukami papierowej biżuterii lub książkami stworzonymi całkowicie samodzielnie przez dzieci. W antykwarycznych półkoloniach biorą też udział dzieci przyjaciół i znajomych, które akurat mają na to chęć.

Gdy komplet dzieci jest już w antykwariacie, kończę swoje najważniejsze zadania i wychodzimy na dwór. Antykwariat sąsiaduje z placem podominikańskim, gdzie można miło spędzić czas na świeżym powietrzu. Czasem tylko wylegujemy się na trawie, czasem przy tym czytamy, a czasem dzieci wymyślają sobie zabawy. Miejsca do zabawy jest tam sporo, a zieleń i wielość murków dają mnóstwo możliwości ujścia dla dziecięcej fantazji. Tutaj muszę napisać, że oczywiście jestem świadoma, że w tym miejscu stał kościół i murki są jego odremontowanymi pozostałościami. Jednak z całym szacunkiem dla świętości ziemskich i niebieskich, biorąc pod uwagę miłość Jezusa do dzieci, o której uczyłam się w dzieciństwie na religii i ogólną miłość bliźniego, która jest najwyższym przykazaniem w religii katolickiej (o czym uczyłam się tamże), myślę i ma nadzieję, że żadna religia nie sprzeciwia się zabawie i aktywności dzieci na świeżym powietrzu. Jeśli w tym miejscu działają jakieś moce boskie, to mam nadzieję, że patrzą z radością na zabawę, relaks i wydarzenia kulturalne, które się w tym miejscu odbywają. 

W pobliżu jest też świetny plac zabaw Piernikowe Miasteczko, a w nim wodny plac zabaw, który jest w upalne dni idealną opcją dla dzieciaków ze Starówki i odwiedzających. Tam też chodzę z dziećmi. Od jakiegoś czasu jest tam specjalny kącik do karmienia i przewijania najmłodszych, więc dla nas idealnie. Niewątpliwą zaletą Piernikowego Miasteczka jest stała obecność pracowników placu, choć nie odpowiadają oni za opiekę nad dziećmi.

Po zabawach zmęczone dzieciaki wracają do antykwariatu, choć wcześniej trzeba jeszcze zanieść przesyłki na pocztę. Na szczęście to blisko:) Po powrocie z poczty starsze dzieci odpoczywają, czytają, czasem rozrabiają i powoli szykują się do wyjścia z babcią. Około 15-16 wyruszają do babci na obiad. Ja z Ignasiem zostaję w pracy i daję mu podgrzaną zupkę od babci. Potem jest czas na zabawę i czytanie. Czasem Ignaś litościwie zaśnie na kilkadziesiąt minut, wtedy ja zrywam się i pracuję jak szalona, żeby zrobić jak najwięcej. Jeśli mały książę akurat nie raczy zasnąć, to tylko układamy książki na półkach i wychodzimy co jakiś czas przed antykwariat, żeby pooglądać auta i sprawdzić jaka jest pogoda. 

Klienci odwiedzają nas przez cały ten czas, dzwonią i mailują, udaje nam się ich obsługiwać i na razie nikt nie narzekał. Choć jesteśmy świadomi, że obecność dzieci w antykwariacie nie każdemu może się podobać. O godzinie 18 zamykamy antykwariat, wydobywamy się z Ignasiem z piwnicy i ruszamy po starsze dzieci do domu babci. Zwykle czekają już na nas na rogu. Już we czwórkę ruszamy do domu, czasem idąc przez park. Wtedy jeszcze tam zostajemy na placu zabaw i do domu docieramy na kolację, z którą już czeka tata.

Zobaczymy czy od września normalnie ruszy szkoła, wtedy powinno być dużo łatwiej. Dziękujemy, że odwiedzacie antykwariat i kupujecie książki, dzięki temu on jest.