czwartek, 7 kwietnia 2016

Jak kompletować własny księgozbiór?

Piątek, 08.04.2016

 

Minimalizm


W codziennej pracy antykwariatu spotykamy się często z problemem wielkości księgozbioru domowego. U jednych naszych klientów (którzy przychodzą sprzedać nam książki) książek jest zbyt dużo i chcą się ich pozbyć, druga grupa (klienci, którzy u nas kupują) powiększa swój księgozbiór. Czasem zdarza się, że jedna osoba przychodzi z książkami do skupu i potem jeszcze coś od nas kupuje. Często rozmawiamy o problemie nadmiaru książek i bólu rozstania z nimi. Już kiedyś pisałam na blogu o podejściu mojego ojca, które mi teraz przyświeca: są książki, które musimy mieć na półce i już! Są też takie, które coś nam dały i teraz mogą znaleźć nowego właściciela. Więc dla wszystkich, którzy mają ograniczoną przestrzeń na książki i wciąż kupują nowe polecam rozwiązanie rodem z bibliotek: selekcja. Czyli raz na jakiś czas przeglądamy nasze książki domowe i zastanawiamy się, kiedy ostatnio dany tytuł mieliśmy w ręku, czy dany egzemplarz ma dla nas znaczenie emocjonalne, czy już nie, czy będziemy kolejny raz wracać do danej książki, czy może przeczytana raz już nigdy nie będzie ponownie przez nas otwarta. Podobnie jak z innymi przedmiotami domowego użytku, ubraniami, bibelotami, z książkami też trzeba zachować rozsądek. Zachować jeśli ważne, potrzebne, sprzedać lub oddać jeśli niepotrzebne.


Snobizm



Snobizm książkowy czyli kupowanie i gromadzenie książek na pokaz, tzw. biblioteki gabinetowe to zjawisko, którego staram się nie popierać, ale jednak czasem pewnie nieświadomie to robię. Z drugiej strony ze wszystkich rzeczy świata, które ludzie kupują na pokaz, żeby innym "oko zbielało", książki są akurat taką sprawą, którą może warto wspierać. Może niezależnie w jakim celu, ale ważne, że w ogóle kupują książki... Jest mi jednak znanych kilka przypadków księgozbiorów domowych,  knajpianych, hotelowych czy gabinetowych gromadzonych tylko dla efektu. Zdarzyło mi się usłyszeć od klienta: "Czy może pani przygotować 1000 książek w twardych okładkach? Tytuły nieważne." Czyli jednak w społeczeństwie tli się świadomość, że posiadanie książek oznacza jakiś prestiż. Szkoda tylko, że za tą świadomością nie idzie czytelnictwo, bo przecież każdy kto czyta, ten wie. Oprócz wiedzy na wszelkie tematy świata taki ktoś snobujący się na książki, po przeczytaniu pewnej ich ilości uzyskałby przecież wiedzę o tym, że nie o posiadanie wielu ładnych rzeczy chodzi w życiu. Kupowanie efektownych książek, żeby "wyglądały" na półce, bez zamiaru przeczytania czy przejrzenia było jednak od zawsze, odkąd pojawiły się książki, więc akceptuję je. Trudno



Stare, używane książki


Ja z definicji popieram dawanie książkom drugiego i kolejnego życia. Docenianie tych nieefektownych, szarych, burych, czasem zniszczonych, ale niosących opowieści. Opowieści w treści i opowieści o losach danego egzemplarza, których można dociekać patrząc na pieczątki, wpisy, notatki, ekslibrisy. Książki pamiątkowe, które były prezentami, nagrodami, przeżyły swoje i w antykwariacie czekają na jeszcze jednego czytelnika.



Wypasione księgozbiory


A może iść jednak w stronę snobizmu aby wspierać tym czytelnictwo. Nakręcić modę na wypasione regały z książkami, drogimi, znanych marek (wydawnictw), które będą oznaką statusu i dużych pieniędzy... Zamiast drogich samochodów, zegarków, markowej biżuterii, ubrań, butów, torebek i całej reszty opisywać w gazetach plotkarskich i portalach internetowych kto ma jakie książki, całe biblioteki w przeszklonych szafach itd. Tylko, że tu pewna sprzeczność pewnie by w końcu wyszła. Bo tak chyba jest, że ci, którzy czytają i mają książki żeby je czytać nie uznają chwalenia się tym, co się ma, porównywania kto ma lepsze, więcej, jakiej firmy. Bo ważniejsze dla nich jest to jaki jesteś, a nie to, co masz. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz