poniedziałek, 29 lutego 2016

Nie ma odpoczynku w tej pracy

Poniedziałek, 29.02.2016

Ciągły ruch i ani chwili spokoju

Jeśli ktoś myśli, że praca antykwariusza to ciche, relaksujące zajęcie, polegające głównie na czytaniu książek, to zamierzam udowodnić właśnie, że tak nie jest. Po pierwsze: ciągle nowe wyzwania. Nie ma stagnacji, momentu gdy już wszystko jest załatwione jak należy i można pomyśleć o ważnych inwestycjach czy planach na przyszłość. W moim idealnym antykwariacie przyszłości są działy jak w wielkim przedsiębiorstwie: zaopatrzenie, magazyn, dział handlowy, marketing, PR, HR, R&D i jeszcze trochę. A tymczasem rzeczywistość jest taka, że jestem ja i pracownicy, którzy jednak nie mogą przejąć większości moich prac, przynajmniej na razie. Nowe książki dopływają co najmniej tak, jak uchodźcy do Europy (znacznie przekraczając swoją liczbą moje możliwości) i (również analogicznie) nasz antykwariat nie ma pomysłu jak sobie radzić z tym urodzajem. Czy go powstrzymywać, czy przyjąć wszystko, co ludzie chcą sprzedać? Gdzie te książki pomieścić, jak za nie zapłacić, w jaki sposób je sprzedać? Gdy jako tako ogarniam tę kwestię, to pojawia się np. problem zaopatrzenia w reklamówki, wizytówki, ulotki, koperty, materiały biurowe, benzynę, regały, żarówki i inne gadżety potrzebne w codziennej antykwarycznej robocie. Nie ma dnia bez jakiegoś zapotrzebowania. Kolejny problem: awarie i naprawy. Tutaj na pewno nie codziennie coś się zdarza, ale gdy już się zdarza, to zawsze wtedy nie ma czasu na naprawianie, wołanie fachowca czy kupowanie nowego, np. tuszu do drukarki. Kolejny wybijający z rytmu element: specjalne zamówienia od klientów lub specjalne zlecenia na skup książek. Tutaj prawie nie mam szansy na realizację. Obowiązków na głowie mam tyle, że takie extra zlecenia muszą czekać czasem w nieskończoność, a czasem odbywają się kosztem normalnych, codziennych obowiązków, które wówczas są odkładane. I tak bez przerwy. Zakończę ten wywód znanym wielu życzeniem, że doba powinna mieć 48 godzin. Chociaż jestem pewna, że i wtedy byśmy narzekali, że potrzeba więcej. A tu jeszcze pojawia się kwestia czasu dla rodziny, a u niektórych szczęśliwców czasu na relaks i realizację własnych pasji i zainteresowań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz