wtorek, 6 czerwca 2017

Księgarnia

Wtorek, 06.06.2017

Nowe


Postanowiłam otworzyć księgarnię. Bazując na dotychczasowych doświadczeniach w kupowaniu nowych książek od wydawnictw (ten rozdział w historii antykwariatu zaczął się około 2008 roku) oraz dzięki wiedzy zdobytej na studiach w Polskiej Akademii Księgarstwa oraz na licznych szkoleniach. Nowe książki to inny świat, mnóstwo różnic w porównaniu z używanymi i niewiele podobieństw. Ale marzę o tym od długiego czasu i chcę spróbować. Na początku księgarnia będzie działać jako nowa marka (spółka-córka:)) w ramach antykwariatu. Jest już zakupiona domena internetowa, jest założone nowe konto na Allegro, wkrótce ma się otworzyć nowe pomieszczenie, są też już nowe książki w liczbie kilkuset tytułów.

Jeszcze nowsze


Do tej pory nowe książki kupowane bezpośrednio od wydawnictw dołączane były do działów tematycznych antykwariatu stacjonarnego i internetowego. W internecie dostawały jako parametr  stan: nowe, w opisie stanu fizycznego książki pisałyśmy, że stan jest idealny, bez żadnych śladów używania itd. Kolejnym atrybutem nowości była cena: zawsze okładkowa, a jeśli takowej wydawca nie nadrukował, to cenę ustalałyśmy na poziomie o 30% wyższym od ceny zakupu (taka zasada obowiązuje w księgarstwie, mądre głowy obliczyły, że marża 30% zapewnia rentowność księgarni). Kilka dni temu zamówiłam pierwszy raz nowe książki z wydawnictwa specjalizującego się w literaturze pięknej (beletrystyce). Tzn. do tej pory zamawiałam tylko z wydawnictw specjalizujących się w książkach dziecięcych, od lokalnych toruńskich wydawców, czy specjalistyczne publikacje z wydawnictw muzycznych i innych. O literaturze pięknej marzyłam długo, ale bałam się. Żeby pokonać strach, skorzystałam z faktu, że jedno z wydawnictw dziecięcych będących w naszej ofercie wchodzi w skład grupy wydawniczej, w której jest także wydawca beletrystyczny. Przy robieniu nowego zamówienia na książki dziecięce zamówiłam też dwa tytuły z beletrystyki.





 Chwila


Wyjątkowa chwila, czyli robienie opisu i wystawianie tych dwóch nowych tytułów to był naprawdę ekscytujący moment. Książki, które chciałam mieć od dawna (i prywatnie i w ofercie), widziałam do tej pory tylko w księgarniach, teraz są u mnie, w antykwariacie, można je kupić! To naprawdę niezwykłe uczucie, że jestem już nie tylko antykwariuszką, ale też może już trochę księgarką. Co prawda, na razie są wystawione w sklepie internetowym antykwariatu i na starym koncie allegro (aldonetka), ponieważ na stworzenie nowego sklepu internetowego i nowego szablonu aukcji na razie brak funduszy.

Cena


Ciekawie zaczęło się robić gdy wpisywałam cenę nowych książek. Rzecz jasna, wiem, że nowe książki mają w naszym kraju cenę zależną tylko i wyłącznie od woli sprzedawcy. Wielokrotnie zdarzało mi się oglądać nowe książki, (w ofercie antykwariatu są zawsze w cenie okładkowej) w różnych miejscach stacjonarnych i internetowych w cenach niższych niż cena, za jaką ja je kupuję hurtowo prosto od wydawcy z wynegocjowanym rabatem (np. 40%). Ale jednak to zjawisko wciąż boli tak samo. Na mojej fakturze, którą otrzymałam od wydawcy widnieje cena nowej książki z 30% rabatem dla księgarni-antykwariatu: 27,93 zł i ja tyle za nią wydawcy zapłacę. W internecie na stronie znanej porównywarki cenowej ceny identycznego egzemplarza zaczynają się od 17,19 zł. Nie dość tego! Porównywarka pokazuje 41 ofert, a zakres cen to: 17,19 zł - 29,99 zł. Czyli najdroższa oferta z porównywarki to i tak cały czas mniej niż cena, którą ma ten tytuł u nas.


Marża


Na podstawie dyskusji o jednolitej cenie książki i wierutnych bzdur, które można przeczytać w komentarzach do artykułów na jej temat wnoszę, że temat pracy księgarza i bytu księgarni jest obcy większości społeczeństwa. A więc, żeby przybliżyć niektórym tę tematykę napiszę pokrótce jak jest.
Księgarz (częściej księgarka) kupuje książki od wydawcy, od dystrybutora, od hurtowni z rabatem przeciętnie 30%, czasem udaje się wynegocjować 40%, a bardzo rzadko 41 lub 42 %. Czyli ja płacę wydawnictwu za książkę 30 zł, a jej cena okładkowa to 39,90 zł. Jak łatwo obliczyć zysk księgarni to 9,90 zł w tym konkretnym omawianym przypadku. Jeśli kupują Państwo książkę w księgarni stacjonarnej w cenie okładkowej, to w kasie księgarni z tej ceny zostaje około 30%. Reszta (70%) jest przelewana na konto wydawcy/hurtowni (w moim przypadku w terminie najwyżej 30 dni). W tym momencie może niektórzy z Państwa zadają sobie pytanie skąd w takim razie biorą się niskie ceny książek w dyskontach, księgarniach internetowych czy sieciach stacjonarnych. Jak jest możliwe, że nowe książki z ceną okładkową 49,90 zł są do kupienia w internetowych dyskontach książkowych za 32,49 zł (z wysyłką 36,48 zł), czyli za 73% ceny okładkowej? Istnieją widocznie księgarnie, którym do funkcjonowania wystarcza marża 3%.

Byt


Niedługo postaram się opisać na blogu byt księgarni w aspekcie finansowym. Chcę przedstawić szczegółowo budżet naszego antykwariatu. Jakie są obroty, jakie są koszty i jakie zyski zostają w naszej kieszeni po odjęciu kosztów od obrotów. Byt niezależnych stacjonarnych księgarni w Polsce opiera się o 30% marżę, z tych 30%, czyli w zaokrągleniu 9,90 zł od jednej sprzedanej książki (pomnożonym oczywiście przez liczbę sprzedanych książek w miesiącu) księgarnia musi opłacić czynsz, składki ZUS, podatki, opłaty za media, wynagrodzenia pracowników, koszty materiałów biurowych, transportu, reklamy, wszelkie koszty. To co zostanie to wynagrodzenie księgarza (a częściej księgarki) i jego/jej wkład do budżetu domowego. Jak Państwo myślą jaka to może być kwota, czystego zysku właściciela niezależnej księgarni na miesiąc? Proszę o propozycje kwot na maila: poczta@antykwariat-torun.pl lub jako wiadomości na Facebooku lub jako komentarze na fanpage'u antykwariatu.  Kto będzie najbliżej kwoty, którą ja, antykwariuszka-księgarka otrzymuję co miesiąc jako moje osobiste wynagrodzenie otrzyma upominek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz