czwartek, 22 czerwca 2017

Duńska książka

Piątek, 23 czerwca 2017

Zagranica


Dziś opiszę studium przypadku książki, która przyjechała do Polski z zagranicy ze swoim nowym właścicielem. Właściciel ten to osoba, która wyjechała z Polski do pracy za granicę, jego krewny lub przyjaciel, który kupił na wyprzedaży, znalazł lub trafiła w jego ręce różnymi innymi drogami niezwykle cenna książka. Takich przypadków w naszym antykwariacie było już kilkadziesiąt. Odbieram telefon/otwieram e-mail/przychodzi osobiście do nas ktoś (z reguły pan), który chce się dowiedzieć czegoś o swoim nabytku. Książki te pochodzą, z krajów najchętniej odwiedzanych przez naszych rodaków w poszukiwaniu lepszego życia za granicą: Wielka Brytania, Niemcy, Irlandia, Dania, Szwecja. 



Książka ze zdjęcia to książka angielska. W tytule dzisiejszego wpisu jest książka duńska, ale jej zdjęcia nie zrobiłam, a był to przepiękny starodruk, który zaoferowano mi kilka lat temu. Prosto z Danii (pan z bagażami przyszedł do antykwariatu), żal było patrzeć, dla kogoś w Danii mógł być ważny, cenny. Nasz antykwariat nie mógł go przyjąć, bo nie uwierzyłam w historię, że został znaleziony na wystawce, doradziłam, żeby wrócić do Danii i tam próbować go sprzedać. Mam nadzieję, że wrócił.

Wejście w posiadanie


Najczęściej taki pan z książką z zagranicy twierdzi, że kupił lub wziął z domowej wyprzedaży/wystawki lub też czasem, że znalazł. Co jest charakterystyczne dla tych książek? Spektakularnie wyglądają: duży format, grube, z okuciami, z ilustracjami. Myślę, że te książki rzeczywiście zostały kupione za kilka funtów czy innych walut lub wzięte z jakiegoś składowiska. Za granicą, tak  jak i u nas, coraz mniej ludzi ceni książki, coraz mniej jest mieszkań z księgozbiorami, nowe książki wypierają stare, kolekcjonerzy umierają, a ich książki trafiają na wyprzedaże. Jednak jest też drugi sposób wejścia w posiadanie starych książek. Często już w pierwszych słowach pan oferujący nam książki mówi, że pracował na budowach, przy remontach, rozbiórkach i gdy rozebrali komin, to tam znaleźli górę książek. 




Wartość


Odpowiedź na pytanie o wartość książek nagram niedługo na dyktafon w telefonie i będę puszczać zamiast opowiadać po raz nie wiem który. Albo napiszę na blogu! Wydrukuję i będę dawać jako lekturę wstępną przed rozmową z antykwariuszką i w mailu wysyłać pytającym. U lekarza przed badaniem/zabiegiem albo po dostaje się też na kartce zalecenia co wolno, a co nie. Pewnie lepiej żeby pacjent miał zapisane, bo tego co powie lekarz może nie zapamiętać. A w antykwariacie będę rozdawać kartkę z tekstem takim:


Ta książka jest warta tyle, ile zapłaci za nią klient. Sztuka znalezienia klienta i odpowiedniego zaprezentowania mu książki to zadanie antykwariuszki. Łatwo znaleźć klienta, który chce zapłacić mało albo jeszcze mniej, trudno znaleźć klienta, który chce zapłacić dużo. Jeśli chce pan sprzedać książkę szybko, to zarobi pan mało, a jeśli może pan poczekać, to uzyska pan wyższą cenę. Książki w językach obcych sprzedają się w naszym kraju o wiele gorzej od napisanych po polsku. Kolekcjonerzy, bibliofile, pasjonaci z Polski, którzy wydają duże sumy na książki zbierają najczęściej książki o Polsce w języku polskim. Mogą to być rozmaite tematy, węższe lub szersze, np. określony region, miasto, wieś, osoba, wydarzenie historyczne, zjawisko społeczne, instytucja, można interesować się hodowlą koni w Polsce i zbierać wszystkie książki na ten temat, można Mikołajem Kopernikiem itd. Niepodważalny jest jednak fakt, iż polscy kolekcjonerzy najchętniej kupują i najwięcej płacą za polskie książki, obrazy itd. Tutaj dochodzimy do sedna: po co wozić stare książki z zagranicy do Polski? Czy naprawdę stara, wielka, pięknie ilustrowana księga o jakimś angielskim starym rodzie może u nas kogoś zainteresować na tyle, że zaoferuje więcej niż kolekcjoner z Anglii, który płaci w funtach? Czy stara szwedzka książka o wydobyciu węgla w Szwecji w XVIII wieku może być u nas warta więcej niż w Szwecji, gdzie być może ktoś szuka jej od lat i zapłaci górę pieniędzy? Czy nie lepiej tę piękną, starą, wielką księgę sprzedać w jakimś antykwariacie w Anglii, Niemczech, Irlandii, Danii, Szwecji i dostać za nią funty, euro czy korony niż wozić ją do naszej ojczyzny. Tutaj nie ma na te książki klienta, tutaj antykwariaty nie zapłacą tyle co tam, tutaj ludzie nie czytają i nie cenią książek tak, jak tam. Angielskie książki próbujmy sprzedać Anglikom, niemieckie Niemcom itd, bo od nich uzyskamy najwyższe kwoty. Jasne, że w Polsce też można takie książki sprzedać, ale za cenę wielokrotnie niższą. 

Powyższy tekst ma na celu tylko edukację w zakresie wartości książek. Antykwariuszka popiera z całego serca czytanie książek w językach obcych, ich kupowanie, sprzedawanie, wypożyczanie, kolekcjonowanie. Bardzo bym się cieszyła, gdyby w naszym kraju istniał rynek na książki w językach obcych, nowe i stare, gdybyśmy chcieli czytać i poznawać inne języki, kraje, kultury, religie i byli na nie otwarci. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz