poniedziałek, 24 października 2016

Taniość

Wtorek, 25.10.2016


Dwie taniości


Od dłuższego czasu zastanawiam się nad połączeniem słów: "tania" i "książka". Pierwszy raz wypowiedziałam się na ten temat pisemnie na fanpage'u firmy Aros, która promuje się jako dyskont książkowy (!) i od tamtej pory myślę w dwóch kierunkach. Pierwszy to taki, że nie zgadzam się na taniość w kwestii książek. Samo słowo "tani" nie budzi u mnie pozytywnych skojarzeń. "Tani żart", "tandeta" - tutaj nie wiem, czy to słowo ma cokolwiek wspólnego z taniością, ale kojarzy mi się źle. Przychodzi mi do głowy taka opowieść o zleceniu, które może być zrealizowane:
1. Szybko i tanio, ale wtedy nie będzie dobrze
2. Dobrze i tanio, ale wtedy nie będzie szybko
3. Szybko i dobrze, ale wtedy nie będzie tanio
Taniość jest więc dla mnie synonimem braku wartości, staranności, jakości. W księgarniach typu "tania książka" natrafiam na książki z kilku działów: poradniki, albumy, książki dla dzieci, pomoce szkolne, literatura popularna (kryminały, romanse, powieści obyczajowe), lektury. Nie spotykam tam lub spotykam bardzo rzadko: literaturę faktu, reportaże, literaturę piękną spoza kanonu lektur szkolnych, podręczniki naukowe, o poezji i eseistyce nie wspominając. Ale drugi kierunek moich refleksji o taniości jest taki, że chcę żeby każdego było stać na nową książkę z dobrego wydawnictwa kupioną w niezależnej księgarni za cenę okładkową raz na jakiś czas. Tutaj taniość rozumiem raczej jako dostępność, przystępność ceny, możliwość zakupu bez rujnowania budżetu do końca miesiąca. 




Biblioteki



Książki są uprzywilejowane względem innych dóbr materialnych, ponieważ żeby ich "używać" nie trzeba ich kupować, można je wypożyczać za darmo. Nie ma chyba innych analogicznych przykładów rzeczy, które można z jednej strony kupić sobie na własność lub z drugiej strony nieodpłatnie wypożyczyć żeby skorzystać. Nie ma wypożyczalni ubrań, sprzętów domowych, jedzenia (!), wody, a jeśli są (np. wypożyczalnie samochodów), to za wypożyczenie trzeba płacić. A poza tym, dla wypożyczalni wszelkich sprzętów nie są powołane instytucje finansowane z budżetu państw, które dbają o ich pracowników, wyposażenie i spełnianie funkcji. Jako społeczeństwo dostajemy prezent od państwa w postaci świetnie zaopatrzonych, zorganizowanych, dostępnych dla każdego w wielu miejscach bibliotek. Więc czy książka powinna być tania, skoro każdy może ją za darmo wypożyczyć, jeśli nie może sobie pozwolić na zakup?



Cena



Jestem zdania, że nowo wydana książka powinna być dostępna na rynku za cenę okładkową niezależnie od miejsca zakupu. Nie mam nic przeciwko przecenianiu książek po upłynięciu określonego czasu (najchętniej 1 roku) od premiery, obniżaniu ceny egzemplarzy uszkodzonych, czy organizowaniu specjalnych promocji na zalegające w magazynach egzemplarze (wydane dawniej niż 1 rok wcześniej). W wielu księgarniach są regały/kosze z książkami w cenie np. wszystko za 10 zł. Popieram takie rozwiązanie, pod warunkiem, że nie są to nowości wydawnicze. W zeszłym roku podczas wyjazdu studyjnego w ramach Polskiej Akademii Księgarstwa do Frankfurtu byliśmy w kilku frankfurckich księgarniach. W każdej z nich widziałam specjalne kosze z przecenionymi książkami, których daty wydania sięgały 6 lat wstecz a być może więcej. W księgarni Hugendubel znalazłam w takim koszu bibliofilski kąsek: Bibliomania : ein listenreiches Buch uber Bucher za cenę 3,99 euro (data wydania: 2009).



Reklamowanie takiej oferty jako: przystępnej, korzystnej, okazyjnej, w obniżonej cenie bardziej mi pasuje niż jako: taniej.



Wartość


Cena oznacza też wartość. Są naukowe rozprawy marketingowo-ekonomiczne na temat psychologii ceny i jej oddziaływania na klienta, z których wynika m. in., że kupując coś drogiego czujemy się lepiej, luksusowo, jesteśmy dowartościowani, wysoka cena przydaje prestiżu. Mam takie różne zasady w naszym antykwariacie, że np. Pan Tadeusz nie może kosztować 5 zł lub mniej. Nawet jeśli to jest lekko zniszczone wydanie z lat 80. XX wieku, którego pełno na Allegro za 1 zł (taniej nie można w tym serwisie), to ono kosztuje u nas 12 zł. Powód? Klient czułby się źle kupując klasykę, kanon literatury polskiej, o którym uczył się w szkole i chce żeby był w jego domowej bibliotece lub chce go dać wnukowi w prezencie, gdyby zapłacił za niego 3 zł. Prawda jest taka, że egzemplarzy Pana Tadeusza mamy ze 20 różnych wydań z okresu 1945-2016 i część z nich chętnie sprzedamy za 1 zł lub oddamy w dobre ręce, ale to byłby błąd wizerunkowy. Więc umiejętnie staramy się wyceniać ofertę: za 1 zł lub za darmo są najbardziej zniszczone egzemplarze, które są na regałach "wszystko za 1 zł", te w dobrym stanie są w dziale "Literatura polska" z cenami od 12 zł w górę, a te najbardziej ekskluzywne, rzadkie, bibliofilskie wydania są udostępniane tylko osobom zainteresowanym i kosztują kilkaset złotych. Dlatego opowiadam się za tym, żeby książka miała swoją stałą cenę, odpowiednią do jej wartości, dającą zysk autorowi, wydawcy, dystrybutorowi, księgarzowi, wszystkim zaangażowanym w jej stworzenie, wypromowanie i sprzedanie. A gdy minie rok od premiery cenę niech ustala właściciel książki. Jak na Allegro: ten sam tytuł, to samo wydanie, a zakres cen np. od 1 zł do 30 zł. Klient decyduje od kogo kupi, a sprzedawcy konkurują czym się da.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz