środa, 21 września 2016

Razem, nie osobno, czyli o Polskiej Izbie Książki

Czwartek, 22.09.2016


Mała, nieznacząca firma


Pierwszy raz usłyszałam o Polskiej Izbie Książki na studiach moich drugich, czyli informacji naukowej i bibliotekoznawstwie. Nie pamiętam już na jakim konkretnie przedmiocie, ale pamiętam, że wymieniane były różne organizacje związane z książką: izby gospodarcze, stowarzyszenia. Wtedy byłam na etapie myślenia o naszym antykwariacie jako o czymś tak małym i nieznaczącym, że nawet nie połączyłam w głowie naszej rodzinnej firmy i dużych ogólnopolskich organizacji. Kiedy zaczęłam jeździć na targi książki do Warszawy  (był to chyba 2008 rok) zobaczyłam tam stoisko Polskiej Izby Książki i nawet zapytałam czy antykwariaty mogą należeć do Izby. Uzyskałam pozytywną odpowiedź, ale nic w tym kierunku nie zrobiłam. Chyba nadal widziałam nasz antykwariat jako mało znaczącą, lokalną firmę znaną kilkorgu stałym klientom. W trakcie tych kilkunastu lat nasza firma może nie powiększyła jakoś ogromnie skali działania, za to na pewno ja pozbyłam się kompleksów i postanowiłam opowiadać o niej bez zbędnego umniejszania wszystkiego.




Polska Akademia Księgarstwa




Każde kolejne targi książki w Warszawie, aukcje antykwaryczne w Warszawie i Bydgoszczy czy inne książkowe i księgarskie wydarzenia, na których byłam uzmysławiały mi, że samemu nasza firma jest kroplą w morzu, jest anonimowa, nie ma siły ani głosu, żeby w ogóle cokolwiek powiedzieć czy zdziałać. Rozmowy, które zawsze przy takich okazjach staram się podejmować (z antykwariuszami-odkąd są na Warszawskich Targach Książki, przedstawicielami wydawnictw przy ich stoiskach, ludźmi z branży w czasie targowych spotkań), utwierdzają mnie w przekonaniu, że mamy te same problemy, doświadczenia, że mamy pomysły, inspiracje, którymi chętnie się dzielimy, że brakuje nam poczucia wspólnoty w sensie zawodowym, że moglibyśmy tak rozmawiać długo... I w następnym roku rozmawiamy... i nic więcej się nie dzieje. Na zajęciach w ramach Polskiej Akademii Księgarstwa zobaczyłam rzeczywiste działania Polskiej Izby Książki, poznałam jej przedstawicieli. W czasie niezliczonych rozmów z koleżankami i kolegami ze studiów doszliśmy wspólnie do wniosku, że księgarzom nie pozostaje nic innego jak tylko wspólne działać i mówić jednym głosem o swojej pracy i trudnościach, które codziennie pokonujemy. Zaraz po powrocie z targów książki we Frankfurcie, od których zaczęły się nasze studia w październiku 2015 roku, wydrukowałam sobie deklarację przystąpienia do Polskiej Izby Książki. Ale wtedy jeszcze nie wypełniłam jej i nie wysłałam, chyba ze strachu, że do Izby należą takie wielkie firmy, a nasza mała, rodzinna jest... za mała.


Ogólnopolska Baza Księgarń



Dzięki Ogólnopolskiej Bazie Księgarń mogłam zapisać się i wyjechać z innymi księgarkami i księgarzami do Berlina na trzydniową wizytę wypełnioną spotkaniami z berlińskimi księgarzami i przedstawicielami niemieckiego odpowiednika naszej Polskiej Izby Książki. Ten wyjazd, rozmowy, spotkania, wrażenia i wnioski utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie można narzekać na swój los, tylko trzeba działać aby ten los odmienić. A w naszym pięknym kraju droga do polepszenia sytuacji księgarń niezależnych prowadzi przez Polską Izbę Książki. Więc po powrocie z Berlina, wypełniłam deklarację, wysłałam pocztą na adres Polskiej Izby Książki, po otrzymaniu mailowych wskazówek opłaciłam składkę i wpisowe (do zaakceptowania nawet przez niezależną księgarkę) i Toruński Antykwariat Księgarski stał się członkiem Polskiej Izby Książki. Teraz planuję zapisać się do Izby Księgarstwa Polskiego, Stowarzyszenia Księgarzy Polskich i gdzie tylko jeszcze trzeba, żeby o księgarniach niezależnych w Polsce zrobiło się głośniej, żeby zostały docenione i żeby może kiedyś powstały w nich sekcje antykwaryczne.




Targi, kursy, szkolenia, rozmowy



Odkąd pamiętam konieczność stałego podnoszenia kwalifikacji jest dla mnie oczywistą oczywistością. Gdy tylko dowiadywałam się o szkoleniu, kursie, spotkaniu, targach, które leżały w moim zasięgu finansowym, zapisywałam się i szłam, jechałam, dowiadywałam się, rozmawiałam, notowałam, wyciągałam to, co dla antykwariatu mogło okazać się ważne. Myślę, że takiej postawy można oczekiwać od ludzi pracujących na co dzień z książkami. Chociaż może nie. Od każdego, komu zależy na pomyślności jego firmy, co oczywiście oznacza wzrastające zyski, ale też osiąganie wartości niematerialnych. Jak się okazuję, są jeszcze firmy (jednooosobwe, ale też większe), w których nie dostrzega się, że spotkania z innymi prowadzącymi swoje firmy w podobnych lub odległych branżach, dają ogromne korzyści. O tym, do czego zainspirowały mnie inne księgarki i księgarze oraz antykwariusze napiszę innym razem. A tymczasem gorąco zachęcach do zrzeszania się, spotykania, dyskutowania, wymiany myśli, czyli networkingu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz